niedziela, 25 kwietnia 2021

Bądź co bądź...

Powróciła. Niechciana, nieoczekiwanie się wyłoniła z mroku.

Depresja.

Nawrót. 

Choroba.

Nie sądziłam że znowu przyjdzie, nie chciałam jej, nie zapraszałam. 

Jedyne na co mam ochotę to zwinąć się w kulkę, siąść w rogu łóżka i zacząć płakać...A tyle łez co wylałam, tyle co dopiero przepłakałam.

Nie wiem jak będzie dalej. Przychodzą mi głupie myśli do głowy. Przychodzi mi do głowy myśl, że otworzę drzwi i wypuszczę koty...biegnijcie gdzie was poniosą nóżki... a ja po prostu skończę ze sobą, skończę z tym wszystkim, skończę być. Mimo wszystko wiem że te kotki są moim życiem, wiem że one mnie uratowały od ostatniego nawrotu, wiem że mi pomogły, wiem że są dla mnie naprawdę naprawdę ważne i nie umiem sobie wyobrazić życia bez nich.

Ptakich myślach przychodzą wyrzuty sumienia. Przychodzą myśli, że jestem głupia, nic nie warta i jak w ogóle mogę myśleć żeby wypuścić koty samopas i pozwolić im się zgubić, pozwolić żeby straciły dom...dach nad główką... i myśleć tylko o sobie, o swojej głupiej nic nie wartej dupie.

Dziś pierwszy raz się komuś przyznałam że właśnie mam nawrót, dziś pierwszy raz usłyszałam od nie terapeuty że jest wszystko okej i że to nie ja, te myśli to nie ja a to po prostu choroba, to po prostu depresja.

To ona bierze teraz z górę nad wszystkim, to ona teraz rządzi a nie ja.

A mimo wszystko, mimo tego jest mi źle. Jest mi źle samej ze sobą. Jest mi źle w nocy leżeć i patrzeć w przestrzeń, patrzeć na ten sufit i nie umieć zasnąć. Nie wiem jak mam spać. Nie umiem, zamykam oczy a mózg po prostu wariuje i przychodzą wspomnienia.

Przychodzi ona i siada cichutko obok mnie, siada w tej ciemności i pogrąża mnie coraz bardziej i bardziej i bardziej

piątek, 28 sierpnia 2020

Przemeblowanie

    Czy ktoś lubi przemeblowania? Ja, bardzo. To zawsze oznacza coś nowego. Nowa rzecz, nowy wystrój, nowe podejście do czegoś, zmiana jakaś. U mnie przemeblowanie to jak farbowanie włosów, zawsze oznacza jakąś zmianę, jakąś decyzję podjętą i dążenie do niej.

Teraz też. Podjęłam decyzję która zmieni trochę mój tryb życia. Chcę, boję się ale jednak nie umiem się doczekać i wiążę duże nadzieje. 

    Przy okazji jak się wszystko uda to w niedzielę będę miała nowe łóżko także przemeblowanie sypialni jak najbardziej uzasadnione . Myślę jak tu szafki poprzestawiać aby wszystko się pomieściło i będzie chyba ciężko ale nie takie rzeczy się organizowało.


    A zmieniając temat to codziennie oglądam po kilka odcinków serialu "Zabójcze umysły". Po nim muszę obejrzeć choć jeden odcinek czegoś lekkiego, jakiejś komedii. Strasznie lubię kryminalne zagadki, poniekąd to się wzięło z mojego życia....

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Nudne dni

    Przez tego koronawirusa nie ma co robić. Wszystko albo pozamykane albo takie ograniczenia są że nie bardzo można gdzieś pojechać i coś pozwiedzać. Brakuje mi tych wycieczek. Nie mogę się doczekać aż będę mogła normalnie w pociągu siedzieć, bez maseczki która sprawia że jestem jeszcze bardziej niedotleniona niż zwykle.

    Na początku września mam wizytę w Centrum Kardiologicznym, wtedy może gdzieś jeszcze pójdę porobię jakieś zdjęcia, może coś się zwiedzić uda. Myślę też o wizycie w Ikei aby sprawdzić materace, muszę kupić a kompletnie się na tym nie znam. Pewnie z jakimś drobiazgiem wrócę do domu.

Na dziś w planach tylko wieczorne wyjście do znajomych i sprzątanie domu. Czyli w sumie niewiele. 

niedziela, 23 sierpnia 2020

Zmiany w życiu

 Może najlepiej będzie jak zacznę od tego co się zmieniło a trochę tego jest.

    Zdrowie:

Nie mam ChAD. Okazało się to błędnie i zbyt szybko postawioną diagnozą. Depresja też zażegnana. Czekam na terapię EMDR.

 Cierpię za to na hipotonię(za niskie ciśnienie) w związku z czym niebezpieczne omdlenia występują, do tego mam przewlekłe migreny, fibromialgię i jeszcze kilka drobiazgów.

Jestem pod stałą opieką lekarzy którzy ciągle szukają rozwiązania moich problemów.


    Praca:

Jestem na czymś w rodzaju renty chorobowej. Z ostatniej pracy byłam zmuszona odejść ze względów zdrowotnych - nie byli w stanie mi zapewnić bezpiecznej funkcji.


    Sytuacja życiowa:

Mam własne mieszkanie z ogródkiem. Jeszcze je urządzam i pewnie jeszcze sporo czasu będę to robić.

Świnki morskie odeszły. Mam dwa koty. 

Chodzę do szkoły.

Do PL nie wracam, przynajmniej nie mam tego w planach(na emeryturę)


    Powoli układam sobie życie na nowo i nowe plany zaczynam mieć. Chciałabym znaleźć dobrze płątną pracę stałą lub dorobkową. Ale to wszystko zależy od lekarzy i ich pozwolenia.


    W sumie to tyle co mi aktualnie przychodzi do głowy w związku ze zmianami. Nie wiem jeszcze pod jakim kątem będę prowadziła tego bloga, to wyjdzie w czasie. 

sobota, 22 sierpnia 2020

wtorek, 15 listopada 2016

Który to już raz?

Sama nie wiem czy to początek, ciąg dalszy czy koniec....
Czuję potrzebę wygadania się, a to miejsce mi to ułatwia. W jakiś sposób czuję się 'oczyszczona', czuję ulgę i jest mi łatwiej.

Kolejny już raz przeżywam nawrót depresji. Jest źle. Jestem w takim stanie że możliwe jest L4. Sama nie wiem czy tego chcę czy nie. Z jednej strony by się przydało, odpoczęłabym. Z drugiej strony nie uśmiecha mi się to, pieniądze z drzewa nie spadną.
Usłyszałam też diagnozę ChAD.....i to mnie jeszcze bardziej dobiło.
Nie umiem i nie chcę dopuścić do siebie myśli że jestem chora, że aż tak bardzo potrzebuję pomocy i że mam problemy z przystosowaniem się do życia.
Zdarzają mi się ataki paniki. Niestety, nawiedzają mnie one często w pracy. Nie mam wtedy jak uciec od nich, nie jestem w stanie sobie z nimi wtedy poradzić tak jakbym chciała. Zaczyna to być uciążliwe i kłopotliwe(dla mnie)
Ledwo chodzę do pracy. Moje myśli są chaotyczne. Non stop płaczę. Czasem bez powodu, a czasem z byle czego. Przygnębienie to najdelikatniejsze uczucie jakie mi towarzyszy. Spadam w dół i nie mam się czego złapać.
W piątek idę do lekarza to dostanę leki i mam wieeeeelką nadzieję że mi pomogą.
Za to w przyszłym tygodniu zaczynam terapię.
Nie, ja nie mam problemów. Ja JESTEM jednym wielkim chodzącym problemem.
Terapeutka jest miła i taka w moim stylu. Od razu po pierwszym spotkaniu ją polubiłam.

poniedziałek, 28 marca 2016

Szybka wizyta w Polsce....i bruksizm

Ostatni tydzień był intensywny zarówno względem przeżyć fizycznych jak i emocjonalnych.
Ale zacznijmy od początku.
Był sobie weekend przedświąteczny(dokładniej niedziela), więc siedziałam jak to zwykle bywa z maseczką na włosach zajadając ukochane żelki i oglądałam jakiś film relaksując się. Pewnej chwili przejechałam językiem po zębach i zamarłam.....to co się później działo to pamiętam jak przez mgłę. Strach, ból, panika, łzy.....ułamała mi się górna jedynka(!!!) i to niemal całkowicie! Były szybkie decyzje, szybkie telefony i jeszcze szybsze rozmowy z mamą.... Tak, moja mama jest moją powierniczką i przyjaciółką  mimo iż kiedyś się nie znosiłyśmy i to wzajemnie. Padły decyzje: wracam do PL i to już, idę do kliniki którą uwielbiam i do której mam zaufanie(DentalCare - tylko tam leczą tak że mnie nie boli i nie panikuję), załatwiam wolne. Wszystko dokładnie w tej kolejności.
Dostałam wolne do końca tygodnia, załatwiłam busa i miejsce w klinice, a we wtorek już zasiadłam w fotelu dentystycznym i po 1,5 godzinie miałam nowego zrekonstruowanego zęba. Przy okazji dowiedziałam się że jeśli już doszło do pęknięcia i złamania zęba to jest mi potrzebna szyna jak najszybciej(wcześniej coś niby tam wiedziałam ale odkładałam 'na potem'). Postanowiłam, że skoro i tak już jestem i mam pieniądze to szynę robimy i tym sposobem odebrałam ją w czwartek.

Teraz zgłębiam temat bruksizmu.
Wiem już że niewskazane są gumy do żucia, żelki, itp.
Wiem też, że po pobudce przez kilkadziesiąt minut(do godziny) zęby lekko mnie pobolewają i są wrażliwe, a więc odpada gryzienie oraz rzeczy gorące czy bardzo zimne.

Mój problem polega na baaaardzo mocnym zgryzaniu zębów w nocy. Nie 'trzeszczę' nimi ale tak mocno szczękę zaciskam że zęby się osłabiają, pękają, bolą.....baaaa cała szczęka mnie boli.
Wiedząc o tej przypadłości to nawet łapię się na tym jak zaciskam szczękę i wtedy ją rozluźniam szybciutko. No ale wiadomo że nie zawsze jest to możliwe, niestety.

Teraz wróciłam już do Holandii i robię mocne postanowienia dotyczące zębów. Nie wiem na ile mi los pozwoli spełnić to wszystko ale mam nadzieję że się uda.

A co planuję? Oto lista:
- wyleczenie wszystkich zębów porządnie
- wstawienie implantów jeśli zajdzie taka potrzeba(w dwa miejsca na pewno)
- założenie aparatu
- wyrobienie szyn na górę i dół


Czy zaglądają tu osoby cierpiące na bruksizm i mogące mi temat trochę przybliżyć?